Święta już tuż, tuż, więc czas spakować prezenty.
Będąc dzieckiem przed Wigilijną wieczerzą skradałam się pod choinkę (oczywiście myśląc, że nikt tego nie widzi) i oglądałam kolorowe pudełeczka, rozmyślałam, które będzie moje: czerwone, różowe, a może to z kokardką :). Do dziś zostało coś we mnie z dziecka, uwielbiam wyjątkowe pakowanie, uwielbiam, gdy sam pakunek zaprasza do zaglądnięcia do środka... chociaż czasem aż żal go niszczyć.
Pakowanie prezentów daje mi niesamowicie dużo radości i odpręża. W tym roku postanowiłam wykorzystać szary papier, bibułę, starą gazetę, zasuszone pomarańcze (1 dzień na grzejniku wystarczy), sznurek i własnoręcznie zrobione pierniczki. Nie jest to może najszybsza metoda, ale za to efekt murowany.
Poniżej moje efekty odprężenia się. Co o nich sądzicie?
Poniżej moje efekty odprężenia się. Co o nich sądzicie?